Na temat władzy wiele już zostało powiedziane. Fiodor Dostojewski pisał, że świat przestałby istnieć, gdyby ludzie mieli nad wszystkim władzę. Według Pascala z kolei, człowiek nie ma władzy nawet nad swoim życiem. Władza interpretowana jako posiadanie mocy sprawczej nad innymi, postrzegana jest przez większość ludzi za coś złego. Jak to się jednak dzieje, że władza mimo wszystkich negatywnych skutków swego istnienia jest tak bardzo atrakcyjna? Odpowiedź jest prosta – dzięki niej spełniamy marzenia.
Tematem artykułu jest ostatni cel autoprezentacji – dążenie do pokazania wysokiego statusu i władzy. Istnieją cztery strategie, dzięki którym można ten cel osiągnąć: demonstracja oznak naszego statusu, ostentacyjna konsumpcja, otaczanie się ludźmi o wysokim statusie i władzy oraz niewerbalna demonstracja dominacji.
Zobacz: Autoprezentacja – etykieta biznesowa cz.1 >>
Pierwsze dwie strategie są ze sobą ściśle powiązane. Jak zademonstrować, że to my jesteśmy głową firmy? W biurze zajmujemy oczywiście najlepszy gabinet. Staramy się o największe biurko, najnowszy telefon. Z zajmujących całą powierzchnię ścian frontowych okien możemy podziwiamy widok na całe miasto. Jeżeli nie mamy oddzielnego pomieszczenia – to chociaż najlepszy fotel. Ważne jest także wytworzenie takiej atmosfery pokoju, dzięki której inni czuliby, że w tym właśnie miejscu toczą się losy firmy i zapadają najważniejsze decyzje. Jak to zrobić? – Nie rezygnować z subtelnego nieładu. Jako szef nie masz przecież czasu na biurowe porządki. Poza tym musisz mieć wszystko pod ręką. Jesteś kreatywny, szybko i celnie podejmujesz decyzje, a ten „artystyczny” nieład bardzo Ci w tym pomaga. Stymuluje przecież do nieszablonowego myślenia. „Kontrolowany chaos” to twoje drugie imię.
Druga strategia to ostentacyjna konsumpcja. Aby pokazać wszystkim, jak jesteśmy ważni, muszą oni dowiedzieć się, ile jednorazowo jesteśmy w stanie wydać pieniędzy i jak dużo zasobów możemy na raz zużyć. Osoba posiadająca wysoki status społeczny, chcąc ten aspekt podkreślić, będzie otaczała się rzeczami, które są kilkakrotnie droższe od przeciętnej ceny podobnych produktów. Drogie samochody, wykwintne kolacje, luksusowe apartamenty, wczasy na egzotycznych wyspach – to domena osób posiadających władzę. Trwonić pieniądze można również na inne sposoby – na przykład przeznaczać je na cele charytatywne. Działanie to zawsze jest mile widziane i wpływa pozytywnie na nasz wizerunek. Jesteśmy nie tylko szalenie bogaci, ale i niezmiernie dobrzy.
Zobacz: Autoprezentacja – techniki autopromocji >>
Ludzie posiadający władzę nie gardzą też osobistymi kontaktami z innymi pionierami biznesu. Otaczanie się popularnymi, szanowanymi przyjaciółmi sprawia, że zaczynamy „świecić odbitym blaskiem” tych, którzy już wcześniej zasłużyli sobie na miano – jeśli nie znanych i lubianych – to przynajmniej tych podejmujących prawidłowe decyzje. Strategia ta wiąże się z pewną psychologiczną zależnością – identyfikujemy się z tymi, którzy odnoszą sukces i odcinamy od tych, którzy ponieśli porażkę. Ciężko nam przecież mówić o przynależności do grona fanów drużyny piłkarskiej, która właśnie przegrała mecz. To oni przegrali – my zawsze wygrywamy!
Zobacz: Przepis na sukces? >>
Najtrudniejszą strategią jest świadome opanowanie niewerbalnych oznak władzy. Język ciała mówi przecież wiele o nas, naszym samopoczuciu czy relacjach z innymi. Jak więc zachowuje się ktoś sprawujący pieczę nad „rzędem dusz”? Na pewno nie przypomina zabiedzonego „białego kołnierzyka”. Wręcz przeciwnie – sylwetka tych osób jest rozluźniona, lekko odchylona do tyłu, otwarta. Wyglądają tak, jakby chciały zająć jak najwięcej miejsca. Czując swój wysoki status ludzie tacy są odprężeni, zajmują centralne lub najważniejsze strategicznie miejsce w przestrzeni chociażby biura. Oczekują też dużej uwagi od otoczenia, niekoniecznie odwzajemniając tym samym swoim podwładnym. Częściej także naruszają przestrzeń osobistą innych osób i dotykają innych. Co więcej – w sytuacji zagrożenia – fundują innym tzw. pokaz dominacji. Pochylona do przodu sylwetka, usztywniony kark, zmarszczone brwi – każdy wie, kto tu rządzi. Wam też coś to przypomina?
~KW
Źródło: Douglas T. Kenrick, Steven L. Neuberg, Robert B. Cialdini, Autoprezentacja, [w:] tegoż, Psychologia społeczna, Gdańsk 2002, s. 179 – 227.