W dobie rosnących cen paliwa i coraz droższej komunikacji miejskiej, częściej niż dotąd zastanawiamy się, czy można uniknąć wydatków, które wydają się nam narzucone. Pierwszym pomysłem na oszczędności jest tradycyjny rower. Jego zwolennicy mają wiele argumentów i potrafią korzystnie je zaprezentować. Już po krótkiej rozmowie z nimi wiemy, że rower to rozwiązanie najlepsze – tanie, zdrowe i ekologiczne, i nie pozostaje właściwie nic innego, jak tylko ruszyć do pracy na dwóch kółkach.
Zachwalając zalety rowerów, ich fani nie biorą oczywiście pod uwagę, że są na świecie ludzie, dla których ruch to niekoniecznie zdrowie. Nie biorą też tych, którzy do pracy mają daleko. I tych, którym po prostu, na przekór ideałom zdrowia i stylu fit, nie chce się pedałować.
Hop siup!
Zwolennicy rowerów, wzruszająco przywiązani do swoich pojazdów i przekonani, że ich zalety są oczywiste, nie wiedzą być może jak duża jest grupa najzupełniej głucha na ich argumenty. Grupy tej nie mogą jednak nie dostrzegać producenci. Z myślą o tych, którzy mają słabszą wolę i słabsze mięśnie stworzyli zadziwiający pojazd – rower elektryczny. Można go kupić już za ok. 1,5 – 4 tys. zł.
Jakkolwiek dodatek „elektryczny” w odniesieniu do przedmiotu codziennego użytku (jakim oprócz roweru może być i krzesło) niesie skojarzenia niekoniecznie pozytywne, w przypadku jednośladu są one nieuzasadnione i odległe od istoty wynalazku. Pojazd reprezentuje wszystko to, co komfortowe i przyjemne. Wiatr we włosach, przyjemna prędkość i… brak zmęczenia? – to możliwe!
Nowoczesność sprzed 120 lat
Choć e-rower to pojazd na miarę XXI wieku, jego historia sięga roku 1895. Wtedy to, w Stanach Zjednoczonych, Ogden Bolton Jr złożył jeden z pierwszych wniosków patentowych. Pojazd, zaopatrzony w zadziwiające jak na XIX w. rozwiązanie silnika w piaście koła, został należycie doceniony dopiero w ostatniej dekadzie.
Prace nad udoskonaleniem maszyny trwały latami – pomysłów było dużo, a wybór najlepszych metod napędu wymagał zweryfikowania. Jedną z najbardziej oryginalnych innowacji, które jednak nie znalazły szerszego zastosowania wprowadził J. Steffens Mathew – pas elektryczny mocowany na obwodzie koła i wokół silnika.
Rower uniwersalny
E-rower to rozwiązanie dla wielu – dla fanów jazdy górskiej, seniorów i wszystkich, którzy chcą zadbać o kondycję. Może wieźć nas sam, kiedy nie pedałujemy, ale może także tylko wspomagać efektywność naszego wysiłku. Przy wyłączonym silniku działa tak, jak rower tradycyjny. Pewne ograniczenia dotyczące tego, w jaki sposób wolno korzystać z możliwości e-roweru wprowadziły zmiany w Prawie o ruchu drogowym. Stanowi ono m.in., że zabronione jest korzystanie wyłącznie z funkcji jazdy „na silniku” – bez wysiłku.
Niewątpliwą zaletą e-roweru jest to, że pozwala zaoszczędzić na transporcie. Jak szacują producenci, przejechanie stu kilometrów kosztuje mniej niż dwa złote. Dla porównania, pokonanie tego samego dystansu samochodem to wydatek ok. 45 złotych.
Pojazd dużą popularnością cieszy się w Chinach – po drogach Państwa Środka szusuje 120 milionów rowerów elektrycznych. W Europie wynalazek znalazł fanów głównie na zachodzie – liderami w produkcji są Niemcy i Holandia.
~ASZ
Źródła: rowerkowo.pl, roweryelektryczne.info, samochodyelektryczne.org