Niezależnie od tego, jak spowszedniała nam ta myśl, John Donne miał rację – nikt nie jest samotną wyspą. Żyjąc w społeczeństwie, podporządkowujemy się zasadom jego funkcjonowania i przyjmujemy wzorce, które poleca się nam od dzieciństwa. Bardziej lub mniej świadomie zdajemy sobie sprawę z tego, że bycie takimi jak wszyscy jest strategią bezpieczną i opłacalną, a wyłamywanie się z konwencji to zawsze ryzyko niezrozumienia i odrzucenia. O tym, do czego jesteśmy zdolni w procesie dostosowywania się do norm, wie perswazja. Jej sztuczki wskazują, jak bardzo boimy się bycia „innymi” w społeczeństwie.
Kolejna ze sformułowanych przez Hogana zasad stanowi o tym, że jesteśmy skłonni zaakceptować zachowania, produkty i usługi, jeśli są one przez nas postrzegane jako możliwe do przyjęcia przez większość naszych rówieśników lub innych ludzi. Prawo konformizmu, zwane także zasadą dowodu społecznego, określa częściej niż byśmy chcieli nasze gusta i przyzwyczajenia. Właśnie dlatego, że trudno nam przyznać się do dziwactw i nękających nas natręctw, niezmiennie, dzień po dniu, tworzymy nasz piękny…
…wspólny świat konformistów!
Podobno czuje się w nim dobrze aż 85% z nas. Konformiści to ci, dla których pozostawanie w zgodzie ze społecznymi normami i dostosowywanie się do ogółu to taktyka jedyna możliwa do przyjęcia. Jakkolwiek określenie „konformista” wydaje się mieć szereg negatywnych odniesień, określa człowieka, który doskonale radzi sobie w przestrzeni życia społecznego. Gdyby nie pozostałych 15% z nas, historia toczyłaby się bez buntów i rewolucji. Czy byłoby lepiej? Konformistycznie i zachowawczo można powiedzieć – nie sposób wyrokować, to zależy, trudno rozstrzygnąć. Są jednak tacy, dla których odpowiedź byłaby prosta…
konformiści są niezbędni!
Niezbędni przede wszystkim dla tych, którym zależy na wtłoczeniu nam do głów określonych poglądów i upodobań. Wielu dziennikarzy, polityków i specjalistów od sprzedaży pracuje wytrwale i bez ociągania się nad tym, żebyśmy we wspólnym, kolorowym świecie czuli się dobrze i nie oczekiwali niczego ponadto, co można nam łatwo zaoferować.
Nie da się ukryć, że chętnie przystajemy na argument dowodu społecznego. Stąd biorą się przecież trendy i mody, które tak łatwo zaobserwować wśród młodzieży. Mało która nastolatka nie widziała sagi „Zmierzch”. Niewielu nastolatków nie wie, kim jest Justin Bieber. Chociaż wiele mówi się o tym, że młodzi ludzie łatwiej niż starsi ulegają modom, zdanie to jest chyba próbą odsunięcia przez dorosłych trudnej prawdy o ich własnej niesamodzielności.
Marki często polecają swój produkt, powołując się na imponującą liczbę zadowolonych klientów. Czytając o tym, że 90% klientów jakiejś firmy chwali sobie jej usługi, nabieramy zaufania do marki, której może nawet nie znamy i której oferta jest dla nas niekorzystna. Zasada konformizmu ma być może jeszcze gorsze konsekwencje przy wyborach politycznych. Obserwując wysokie poparcie dla jakiejś partii, często bezrefleksyjnie decydujemy się oddać na nią głos.
Często nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że nie myślimy samodzielnie, a nasze wybory to wybory większości, do których zwyczajnie się dostosowujemy. Dobrze jest uważać, żeby nie wpaść w pułapkę i nie decydować w paradoksalny sposób – tak jak większość, ale przeciw sobie!
~ASZ
Źródła: Hogan K., Psychologia perswazji, Jacek Santorski & Co, Warszawa 2001.