Koniec świata. Kres naszej cywilizacji, wypatrywany przez ludzkość od zarania dziejów. Temat niezwykle intrygujący, który budzi w nas jednocześnie strach i zaciekawienie. Co jakiś czas powraca jak bumerang za sprawą kolejnych dat i przepowiedni, sugerujących koniec naszego życia na Ziemi. Przed nami kolejny koniec świata, tym razem związany ze starożytnym proroctwem Majów.

Historia

Takich „terminów ważności” naszej egzystencji mieliśmy już wiele mieliśmy już wiele. Rok 666 zapowiadany był jako przyjście Szatana, później wierzono że świat skończy się 31 grudnia 999 roku. Kiedy wybiła północ i nic się nie stało, Rzymianie postanowili to uczcić organizując zabawę, która przeszła do tradycji w postaci imprez sylwestrowych, nazwanych od imienia panującego wówczas papieża Sylwestra II. Święty Wincenty z Ferrary spodziewał się końca świata w 1412 roku – kiedy nie nadszedł, powrócono do sprawdzonego motywu dobra i zła, wyznaczając na nową datę rok 1666. Po drodze było też kilka innych „końców”, głoszonych przez fałszywych proroków i członków przeróżnych sekt. Zazwyczaj kończyły się one jedynie masakrą wśród wyznawców tych kultów – reszta ludzkości miała się dobrze, wkraczając na coraz to wyższy poziom rozwoju cywilizacyjnego…

W taki oto sposób dożyliśmy do czasów współczesnych, w których czekaliśmy z przerażeniem na 1999 rok i zapowiadaną przez Nostradamusa III Wojnę Światową, połączoną z nadejściem Antychrysta, oraz „pluskwę milenijną”, mającą cofnąć nas w postępie technicznym do epoki średniowiecza. Nic jednak nie jest w stanie dorównać pod względem popularności przepowiedni Majów, która stałą się początkiem całego fenomenu roku 2012.

Proroctwo

Majowie byli jedną z wysoko rozwiniętych cywilizacji starożytnych, zamieszkujących tereny dzisiejszego Meksyku. Do ich największych osiągnięć należą wybudowane w niezwykłą precyzją piramidy schodkowe, które kunsztem wykonania nie ustępują bardziej ich bardziej znanym egipskim odpowiednikom, oraz opracowanie specjalnego kalendarza, dopasowanego bezpośrednio do ich mitologii.

Majowie wierzyli, że świat zaczynał się i kończył już 4 razy a przypadający na 21 grudnia 2012 roku piąty cykl, który zaczął się 11 sierpnia 3114 roku, będzie naszym ostatnim. W jaki sposób nadejdzie nasz kres? Cóż, teorii jest kilka – od przebiegunowania, przez słoneczną eksplozję, po kolizję z innym ciałem astralnym. Każda z nich mniej lub bardziej naciągana, ale równie dochodowa.

Biznes

Jako pierwszy alarm podniósł Patryk Geryl, belgijski pisarz i autor kontrowersyjnej teorii opisanej w książce „Proroctwo Oriona na rok 2012”. Wydana w 1998 roku publikacja szybko stałą się światowym bestsellerem i została przetłumaczona na kilkanaście języków, w tym Polski. Zakłada ona odwrócenie biegunów magnetycznych ziemi w grudniu 2012 roku w wyniku olbrzymich wybuchów na Słońcu, co spowoduje zmianę jej ruchu obrotowego i globalny kataklizm niosący śmierć prawie wszystkim mieszkańcom niebieskiej planety. Oczywiście jest sposób na przeżycie katastrofy a opracował go sam Geryl, który zorganizował tzw. „2012 Survival and Revival Group”. Za 10 000 euro możemy dołączyć do grupy ludzi, którzy schronią się wysoko w górach na terenie Afryki, by tam w specjalnie przygotowanych bunkrach razem z rocznym zapasem wody i żywności oraz przedmiotami niezbędnymi do odbudowania naszej cywilizacji przeczekają Armageddon.

Po ubiegłorocznym trzęsieniu ziemi zapanowała moda na posiadanie własnego schronu. Wobec nadchodzących wydarzeń, amerykańskie firmy przygotowały już specjalną ofertę, dzięki której przetrwamy zbliżającą się apokalipsę. Za 20 milionów dolarów możemy wykupić sobie na własność ekskluzywny bunkier z łazienkami, sypialniami oraz rocznym zapasem jedzenia. Istnieje także możliwość rezerwacji miejsc w specjalnych łodziach, w których przetrwamy wielki potop, jaki nastąpi po kataklizmie. Oczywiście nie za darmo.

Na końcu świata całkiem nieźle zarobiło też w ostatnich latach Hollywood. Wyreżyserowany przez Rolanda Emmericha katastroficzny film „2012” z Johnem Cusak’iem w roli głównej, stał się piątym najbardziej dochodowym obrazem 209 roku. Napakowany efektami specjalnymi 2,5 godzinny spektakl zarobił prawie 800 milionów dolarów przy dwustu milionowym budżecie. Kasę zarabiają też właściciele stron internetowych, opisujących nadchodzące wydarzenia, które wyrastają jak grzyby po deszczu. Można tam przeczytać dywagacje na temat przebiegunowania, burz słonecznych, trzęsień ziemi, fal tsunami, zbliżaniu się w kierunku ziemi mitycznej Planety X, w którą wierzyli Sumerowie oraz powrotowi starożytnych Bogów, którzy stworzyli naszą cywilizację.

Swój własny plan podrasowania państwowego budżetu mają również władze Meksyku – właściciele spuścizny cywilizacji Majów. Już rok temu, minister turystyki tego kraju ogłosił oficjalnie, że kraj ten zamierza ściągnąć na swoje terytorium dziesiątki tysięcy miłośników teorii spiskowych. Szacuje się też, że w roku 2012 Meksyk odwiedzi łącznie 52 miliony turystów. Zyski liczą już hotelarze i bura turystyczne a na placach wielkich miast ustawiono wielkie zegary, odliczające czas jaki pozostał nam do „godziny 0”. Dzisiaj, na miesiąc przed dniem sądu ostatecznego, miejsca kultu takie jak Teotihuacan, Chicen Itza, czy Palenque przeżywają prawdziwe oblężenie. Można tu wziąć udział w licznych konferencjach, wystawach i festiwalach archeologicznych, oraz odbyć wycieczkę śladami pradawnej cywilizacji Majów.

W związku z zapowiadanym końcem świata, podskoczyły też ceny mieszkań we francuskiej wiosce Bugarach u podnóży Pirenejów, którą według przepowiedni katastrofa ma ominąć. Wartość rynkową przeciętnego domu wyceniono tu na 80 tysięcy euro a wszystkie pokoje w miejscowym pensjonacie mają już od dawna zarezerwowany grudniowy termin.

Poczucie upływającego czasu wykorzystała również firma Rolex, wypuszczając na rynek specjalną edycję zegarków o nazwie „Czas się kończy” w cenie 14 tys. dolarów za sztukę, na które chętnych nie brakuje. W Polsce temat napędza Media Markt swoimi szokującymi spotami wybuchającej ziemi z dopiskiem „21.12.2012”, ale w miarę upływu czasu na pewno pojawią się też inni, pragnący zarobić dodatkowe parę groszy na zagładzie ludzkości…

Śmierć i pieniądze zawsze szły ze sobą w parze a czy może być lepsza okazja do zarobku, niż globalna histeria związana z zagładą całej ludzkości? Rok 2012 wyjątkowo mocno przeniknął do ludzkiej świadomości kolejna taka data nie pojawi się przez następne 50 lat. Okazja do zbicia dodatkowego kapitału czeka nas dopiero w roku 2060, który według słów Isaaca Newtona, będzie ostatnim w historii Ziemi… „Nasz” koniec świata za nieco ponad miesiąc – zostało więc jeszcze trochę czasu dla producentów okolicznościowych koszulek, kubków i czapek aby zalać rynek pamiątkowymi produktami z serii „End Of The World”.

~PM

Źródła: polityka.pl, m.onet.pl, magazyntrendy.pl

0 0 votes
Article Rating
0
Would love your thoughts, please comment.x