Hashtagi to swoiste znaki drogowe internetu. Z założenia miały porządkować sieć i ułatwiać wyszukiwanie informacji tam, gdzie jest ich tak wiele, że pewnie zaklikalibyśmy się na śmierć zanim dotarlibyśmy do celu. Narodziły się na Twitterze, ale furorę robią dziś na wielu innych portalach, nawet tam, gdzie nie spełniają swojej funkcji. O co więc chodzi z tymi znakami „za płotkiem”?
Hashtag to słowa lub wielowyrazowe frazy poprzedzone znakiem #. Dzięki niemu zamieniają się w unikalny link, który przenosi nas do wszystkich wpisów, w których zostało użyte dane hasło. Na pomysł takiego katalogowania wpadł w 2007 roku Chris Messina. Przypadło to do gustu internautom, którzy rozpoczęli testowanie nowej metody. Pierwszą poważną okazją do eksperymentu były pożary lasów wokół San Diego. Hashtag #sandiegofire uświadomił, że w ten sposób rzeczywiście łatwiej jest śledzić najnowsze informacje na interesujący nas temat. Trzy lata później 11% wszystkich tweetów zawierało hashtagi. Posługiwali się nimi wszyscy – od fanów zespołów po polityków. Amerykański wokalista R’n’B Robert Thicke wykorzystał ten fenomen w swoim teledysku, co było skutecznym chwytem reklamowym i odbiło się szerokim echem w sieciach społecznościowych.
Udogodnienie to wprowadziły też inne portale – Instagram, Flickr, Tumblr, Google +. Na Facebooku początkowo podobną funkcję pełniło dodawanie @ przed nazwą użytkownika lub fanpage’a. Hashtagi zostały wprowadzone stosunkowo niedawno i stanowiły swego rodzaju wybawienie – wyszukiwanie czegokolwiek na Facebooku jest niezwykle uciążliwe i zwykle trzeba przebić się przez setki wpisów, by znaleźć to, czego szukamy.
Jednak co za dużo to niezdrowo – opinii krytycznych, jak zwykle, nie brakuje. Okazuje się, że kiedy mamy do czynienia z większymi wydarzeniami hashtagi przestają spełniać swoją funkcję. Przykładem jest #SuperBowl. Użyty przez kilka milionów użytkowników doprowadził do tego, że nadal trudno jest znaleźć najświeższe informacje. Zafascynowani hashtagami internauci, zdają się traktować je jak kolejny gadżet. W jednym wpisie potrafią zastosować ich nawet kilkanaście, łącząc z konkretnym wydarzeniem nawet dość luźne skojarzenia. Efekt? Proszę bardzo:
„#Hashtag” with Jimmy Fallon & Justin Timberlake
~DAR
Źródło: natemat, wyborcza.pl, brandoo.pl