W 2003 roku w Stanach Zjednoczonych próbowano wprowadzić prawny zakaz badań w zakresie neuromarketingu oraz stosowania go w marketingu i sprzedaży. Dlaczego? Ze strachu przed jego niewiarygodną, ale też do końca nieodgadnioną siłą oddziaływania na klienta.
Badania udowodniły, że w większości przypadków w zakupach nie chodzi o potrzebę nabycia czegoś, ale o rodzaj emocji władających naszym umysłem, które można określić jako pragnienie czy pożądanie. Tajemna wiedza o tym, jak wywołać ten stan jest na wagę złota.
Mózg na zakupach
Dlaczego kupuję taki, a nie inny napój? Dlaczego jestem w tym, a nie innym sklepie? I po co była mi właściwie kolejna para butów? Myślisz, że wiesz co robisz, podejmując decyzję w sklepie? Nic bardziej mylnego! Twórcy marek tworząc reklamy sprytnie przemycają do Twojej świadomości komunikaty, dzięki którym odkrywasz, że niczego tak bardzo nie pragniesz jak bycia częścią ich świata, co wytwarza potrzebę natychmiastowego nabycia danej rzeczy i… nie ma nic wspólnego z logicznym myśleniem.
Ale o co chodzi?
W dziedzinie neuronauki przodują Amerykanie. Przywędrowała ona również do Europy, ale w Polsce jest wciąż nieomalże zupełnie nieznana. Ci, którzy się nią zajmują, to zazwyczaj badacze naukowi. Niewielu marketingowców decyduje się na zastosowanie jej w praktyce przez swoiste „szamaństwo” tej metody.
Zobacz: Sukces od pierwszego spojrzenia >>
Neuromarketing bowiem, to wykorzystanie technologii medycznych do badania tego, co się dzieje w naszym mózgu kiedy postanawiamy wydać pieniądze. Już dawno temu udowodniono, że podczas dokonywania zakupów w 90% kierujemy się emocjami, a tylko w 10% logiką. Część decyzji podejmowana jest zatem zupełnie nieświadomie. Ten sposób jest prosty i efektowny. Dzięki niemu badając ludzkie działania z perspektywy układu nerwowego, potrafimy z dokładnością do milisekundy określić, co dzieje się w naszym mózgu, kiedy wybieramy czekoladę marki A, a nie B. Daje to możliwość przewidzenia zachowań konsumenckich, tego co i dlaczego włącza w naszej świadomości proces „chcenia”. Nie sposób uzyskać tych informacji za pomocą tradycyjnych badań ankietowych. Nie można jednak jednocześnie traktować ich wyników w sposób absolutny. Są one zaledwie drogowskazem na właściwe ścieżki.
Zmanipulowani
Neuromarketing wywołuje ogromne kontrowersje. Bezkrytyczny entuzjazm studzony jest falą ataków i oskarżeń o manipulację. Bywa nazywany sektą i podejrzewany o stanowienie zagrożenia na nieświadomych niczego konsumentów. Ale czymże jest najzwyklejszy marketing jeśli nie manipulacją? Badania biometryczne to nic odkrywczego – EEG, badanie reakcji skóry, napięcia mięśni czy ruchów gałek ocznych. Nie powodują opętania klienta złymi mocami ani cudu nagłego wzrostu sprzedaży dla firmy. Parametry, które uzyskujemy, mogą jedynie uzupełnić naszą wiedzę o odczucia klientów, co pomoże lepiej zaprojektować kampanię. O tym, że to działa, świadczy fakt, że z neuromarketingu korzystają takie firmy jak Coca-Cola, Kodak, Nestle, Procter&Gamble czy General Motors. Bez zdrowego rozsądku jednak – ani rusz.
~DAR
____________
Źródła:
brainblogger.com | www.neuromarketing.biz.pl | www.forbes.pl