Trema – to słowo niczym zaklęcie krąży wśród osób, które choć raz w swoim życiu musiały wystąpić publicznie. Paraliżująca, wywołująca nudności, sprawiająca, że nasza wypowiedź przypomina rwący potok, a nie przemyślaną i logiczną składnię… Wbrew powszechnym mniemaniom, które demonizują to zjawisko, trema może być pozytywną wartością. Dziś postaramy się przybliżyć jej działanie. Mamy nadzieję, że dzięki temu łatwiej będzie Wam ją zrozumieć i w konsekwencji odpowiednio wykorzystać.

Każdy człowiek inaczej reaguje na sytuacje stresowe. Są jednak pewne, zbadane przez naukowców symptomy, które są wspólne dla większości ludzi. Trema to jedna z odmian reakcji stresowych. Oznacza lęk przed wystąpieniem publicznym, objawiający się poprzez zmiany zachowania i przeżyć człowieka. Towarzyszą jej pewne objawy fizjologiczne, które są właściwe dla reakcji na sytuacje stresogenne. Czym jednak trema rożni się od takich reakcji? Przede wszystkim – obrazem przeżyć psychicznych.

Zobacz: Polska znowu dołem >>

Obraz przeżyć psychicznych osób odczuwających lęk przez wystąpieniami publicznymi ukształtowany jest głównie przez strach przed negatywną opinią audytorium, na którego zdaniu nam zależy. Boimy się, że nie będziemy ciekawie mówić, źle wyglądamy, zabraknie nam umiejętności albo po prostu – iż zostaniemy niezrozumiani i wyśmiani. Kreujemy więc w swoim umyśle wizję klęski.

Aby dokładnie dowTremaiedzieć się, czym jest trema, spróbujmy najpierw przybliżyć dokładniej specyfikę samego stresu. Jego definicja jest z reguły ujmowana dychotomicznie – z punktu widzenia fizjologii oraz psychologii. W pierwszej dziedzinie stresem określa się całokształt zmian organizmu zachodzący pod wpływem pewnych bodźców. Zaś w psychologii – są to zmiany powstające w mechanizmach regulujących zachowania i przeżycia danej osoby.

Zobacz: Dzieci w show-biznesie >>

Stres można podzielić na trzy fazy. Pierwszą jest stadium alarmowe, drugą adaptacji. Trzecia to faza wyczerpania. Omówimy je wszystkie pokrótce.

Faza alarmowa. Można ją podzielić na dwie „podfazy”. Pierwsza to szok. Następuje on bezpośrednio po wystąpieniu zdarzenia stresogennego. Na skutek doznania szoku bledniemy, obniża nam się temperatura ciała i ciśnienie. Bywa, że akcja naszego serca zostaje na moment zatrzymana. Mdlejemy. Jak określić stan człowieka doświadczającego tej fazy? Najprościej poprzez metafory: „pustka w głowie”, „nic nie niego/niej dociera”, „czarno przed oczyma”, „miękkie kolana” czy „nogi jak z waty”. Drugim wariantem fazy alarmowej jest przeciwdziałanie. Jego objawami są m. in. podwyższone ciśnienie, przyspieszone tętno, dreszcze, uczucie gorąca, drżenie mięśni, wzmożona częstotliwość czynności wydalniczych, nudności, nadmierna potliwość, duszności… Dodatkowo – zaburzenia koncentracji, trudności z zapamiętywaniem czy koordynacją ruchową. Znacie to? Przejdźmy więc do drugiej fazy.

Zobacz: Przerwane wakacje >>

Faza adaptacji. Nasz organizm przystosowuje się w tej fazie do większych wymagań, jakie narzuciła na niego stresogenna sytuacja. Lepsze krążenie oraz przyśpieszona przemiana materii mają wpływ na uczucie regeneracji sił oraz wyostrzenie sprawności intelektualnej. Przestajemy czuć głód, przygnębienie czy nudę. Wpadamy na oryginalne rozwiązania, zaczynamy odczuwać pozytywne emocje (z euforią włącznie). Co ciekawe, stan ten jest tak przyjemny, że niektórzy uzależniają się od takiej dawki adrenaliny, która tw tej fazie występuje we wzmożonym stężeniu we krwi.

Faza wyczerpania. Ostatnia faza stresu. Pojawia się w dwóch przypadkach: gdy działanie stresu jest przedłużone lub gdy czynnik stresogenny przerasta możliwości organizmu. Charakteryzuje się głównie tym, że zaczynamy być zmęczeni, apatyczni, wyczerpani. Nic nas nie motywuje do dalszej pracy, nic nie przynosi satysfakcji. Spada jakość pracy. Pojawiają się fobie i stany lękowe. Faza ta w najcięższych przypadkach kończy się chorobami, czasem nawet śmiercią.

Zobacz: Bilet w jedną stronę >>

Znając poszczególne fazy stresu, łatwiej będzie nam poradzić sobie z tremą. Ludzie, którzy nie posiadają tej umiejętności, są bowiem często przez nią „podgryzani”. Padając ofiarą żarłocznej tremy, zaczynają przykre doświadczenia związane z sytuacją stresową roztaczać na inne, kojarzące się z nią elementy. Jeśli tą sytuacją była konferencja, to negatywnie postrzegani są już nie tylko jej organizatorzy, ale także uczestnicy i dziennikarze, catering i obsługa hotelu. Aby obronić się przed destruktywnymi skutkami tremy, warto opanować metody, które pomogą ją opanować.

Pierwszą – i w sumie najbardziej skuteczną metodą – jest uświadomienie sobie, że tkwi w nas ogromny potencjał. Sam fakt, że redaktor wybrał do programu właśnie nas, stanowi o jego pozytywnym nastawieniu i zainteresowaniu tym, co mamy do powiedzenia. Świadomość uznania i sympatii audytorium bardzo dobrze wpływa na rozładowanie stresu.

Zobacz: Sportowy sponsoring >>

Co jeszcze można zrobić? Skoncentrować się na zadaniu. W krytycznej sytuacji warto zadać sobie pytanie, z jakiego powodu znajdujemy się właśnie teraz, właśnie tu i z tymi właśnie ludźmi na sali. Kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy udzielić odpowiedzi na pewne pytania, które mają dobrze świadczyć o naszej firmie, po prostu to zróbmy.

Kolejny sposób to najzwyklejsze w świecie przeczekanie. W wielu badaniach udowodniono, że im dłużej znajdujemy się w stresowej sytuacji, tym większe prawdopodobieństwo, że się zmobilizujemy i szybko opanujemy umiejętności niezbędne do wykonywania nowych zadań.

Aby skutecznie opanować tremę warto też wcześniej porządnie przygotować się do występu – ułożyć ramowy plan wypowiedzi, wymyślić przykładowe pytania słuchaczy, ułożyć slajdy… Ćwiczenie przed lustrem – metoda znana z filmów – jest w tej sytuacji niezwykle pomocna. Wiele powtarzanych kwestii możemy bowiem w momencie występu powiedzieć automatycznie, nie pokazując przy tym naszego stremowania.

Inny sposób to zdanie sobie sprawy, że nie tylko my dźwigamy ciężar odpowiedzialności. Wyobraźmy sobie, że połowa dziennikarzy, znajdujących się na sali konferencyjnej to studenci, którzy stawiają swoje pierwsze kroki w tym zawodzie. Z pewnością ich poziom stresu nie jest o wiele mniejszy od naszego. Takie myślenie również niezwykle pomaga.

Zobacz: Mam sponsora i trzy paski >>

Chociaż to dziwnie zabrzmi i z pewnością na niektórych nie podziała, to warto podczas publicznego wystąpienia mieć przy sobie „amulet”. Może to być ulubiona spinka do włosów, długopis, bransoletka, torebka, część garderoby – cokolwiek. Jeśli wierzymy, że bliskość tej rzeczy ma wpływ na nasze powodzenie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby użyć jej właśnie do celów autorelaksu.

Aby pożegnać się z tremą na zawsze, można również przed samym wystąpieniem rozluźnić swoje mięśnie. Szczególną uwagę trzeba zwrócić na mięśnie karku, które są w sytuacja stresowych najbardziej napięte. Jeśli masz w przy sobie w pobliżu zaufaną osobę, poproś ją o lekki masaż tych partii twoich pleców. Ulga gwarantowana!

Zobacz: Celebryci na Facebooku >>

Trema zawsze „zjada” człowieka od środka. Jak przeczytaliście, można ją pokonać dzięki pozytywnemu nastawieniu oraz wiedzy, czym jest stres i jak się objawia. Mamy nadzieję, że żaden z naszych Czytelników od teraz nie będzie doznawał niszczącej tremy i że każde wystąpienie będzie sukcesem!

~KW

Bibliografia:

J. Cianciara, B. Uścińska, Komunikacja społeczna. Komunikowanie się z mediami w praktyce, Wrocław 1998. | A. Titkow, Stres i życie społeczne : polskie doświadczenia, Warszawa 1993.

0 0 votes
Article Rating
0
Would love your thoughts, please comment.x