Przedszkola przyzakładowe pierwszy raz pojawiły się w Polsce około lat 30. ubiegłego wieku. Kiedy dynamicznie rozwijał się przemysł i zapotrzebowanie na pracę kobiet gwałtownie się zwiększyło, wiele pań stanęło przed dramatycznym wyborem: wychowanie dziecka czy praca zawodowa. Dla wygody pracowników powstały wówczas ochronki, w których pociechy bawiły się i uczyły, a kiedy rodzice kończyli pracę – wracały z nimi do domu.
Pomysł ten nie jest więc nowy choć po pewnym czasie wycofywano się z firmowych przedszkoli. Problem opieki nad dziećmi wrócił jednak w obecnych czasach. Dziś wiele prywatnych przedszkoli otwiera się na możliwość współpracy z firmami. Aż 90% rodziców oraz osób, które dopiero planują powiększenie rodziny uznało, że ten pomysł może się okazać remedium na ich problemy. Jakie są zalety takiego rozwiązania?
Prywatne kontra Publiczne
W przedszkolach publicznych brakuje miejsc, zapisanie dziecka dużo wcześniej nie gwarantuje wcale, że dostanie się ono do wybranej placówki. Dowożenie malucha na drugi koniec miasta wiąże się z czasem i kosztami. Kiedy przedszkole znajduje się przy firmie – rodzic z dzieckiem jedzie w jedno miejsce. Ma też kontrolę w ciągu dnia nad tym, co się dzieje z latoroślą. Kolejnym plusem są małe grupy – dzieci traktowane są bardziej indywidualnie, łatwiej się uczą i nawiązują kontakt z kolegami. W grupie, która liczy kilkoro dzieci nie ma też problemu z zorganizowaniem ciekawszych zabaw, ćwiczeń ruchowych i wycieczek. Takie miejsce może okazać się zbawienne dla rodziców alergików – przy małej liczbie dzieci można dostosować posiłki do ich potrzeb.
Co dla firmy?
Utworzenie przyzakładowego przedszkola to dla firmy duży skok wizerunkowy. W oczach pracowników taki zakład pracy jest godny zaufania, bo poważnie traktuje ich codzienne problemy i zwyczajnie ułatwia życie. Są więc wtedy bardziej lojalni i nawiązują długotrwałą współpracę. Wiele firm jednak w ogóle nie bierze pod uwagę takiej inwestycji. Koszta założenia i utrzymania placówki nie są małe, do tego dochodzi dostosowanie miejsca i zaplecza sanitarnego do potrzeb dzieci. Mało kto ma w sobie tyle zapału by przejść przez biurokratyczny tor przeszkód. A jednak ciągle znajdują się tacy, którym się to udaje. Czasem wystarczy bowiem założyć mały punkt przedszkolny bądź klubik dziecięcy.
Kto pierwszy ten lepszy
Prekursorem była Grupa ITI, która założyła firmowe przedszkole „Pod wesołym smokiem” w 2007 roku, kierując się dobrem pracowników, którzy poświęcają pracy wiele energii i czasu. Z tego powodu jest ono czynne od 7.30 do 20.00. Dziecko można przyprowadzić także w weekend. W ślady spółki dwa lata później poszedł koncern Nivea, potem Axel Springer, Weldon, ArcellorMittal, Spomlek i Philip Morris. Gdy w przedszkolach zakładowych są wolne miejsca mogą z nich oczywiście korzystać osoby niezwiązane z firmą. Zainteresowanie rodziców nie słabnie.
~DAR
Źródła: wp.pl | familie.pl | onet.pl | zakładamyprzedszkole.pl
Rozumiem, że to jest właściwa rubryczka jeżeli chodzi o odpowiedź na artykuł, jaki Państwo zamieścili na stronie? Ponieważ chciałam wyjaśnić, że przedszkole przy Axel Springer w Warszawie nie powstało. Na stronie dot. dotacji unijnych na ten cel jest informacja, że umowa została rozwiązana, natomiast panie na recepcji Axela, kiedy zapytałam o osobę odpowiedzialną za przedszkole zrobiły wielkie oczy i stwierdziły, że tu nie ma żadnego przedszkola, i jeszcze zadzwoniły do kadr, żeby się o to dopytać…